Przedawnienie długów – nowe zasady

W wakacje chcielibyśmy wypocząć i zapomnieć choć na chwilę o codziennych problemach. Beztroską atmosferę urlopu mogą jednak popsuć pisma wierzycieli, którzy żądają zapłaty zaległych długów, strasząc sądem i komornikiem. Nie każdy jednak wie, że po pewnym czasie długi się przedawniają. Choć „przeterminowany” dług nie znika zupełnie, to jednak będzie można uniknąć jego spłaty. Od niedawna jest to jeszcze łatwiejsze, ponieważ zmieniły się zasady przedawniania roszczeń. Co istotne, nowe reguły stosuje się zarówno do nowych jak i „starych” do długów, a zatem powstałych przed dniem 9 lipca 2018 roku. Zapraszamy do lektury artykułu, którego autorem jest radca prawny Julian Wypasek z Kancelarii Prawnej GFP Legal opublikowanego w  portalu  Wrocławianin.info.


Jak było wcześniej

Dotychczas, aby uniknąć zapłaty starego długu, należało w toku sprawy sądowej podnieść zarzut przedawnienia. Jeżeli dług faktycznie był „przeterminowany”, Sąd oddalał powództwo. Jednak jeżeli dłużnik nie podniósł takiego zarzutu w toku sprawy, sąd nie mógł sam z siebie oddalić powództwa tylko z tego powodu, że dług jest przedawniony. Wielu pozwanych o tym nie wiedziało, inni bali się sądów i nawet nie odbierali wysyłanych z nich pism, co było dużym błędem. Tymczasem w licznych wypadkach tylko ten jeden zarzut byłby wystarczający, aby uwolnić się raz na zawsze od starego długu.

Korzystna zmiana dla konsumentów

Teraz wierzyciele-przedsiębiorcy nie będą mogli liczyć w sądzie na niską świadomość prawną Polaków i ich bierność w procesach. Zgodnie z nowymi przepisami, od konsumentów nie można dochodzić przedawnionych długów. Chodzi o te zobowiązania, które wynikają z umów zawieranych z przedsiębiorcami w celach prywatnych (np. opłaty za prywatny telefon albo raty kredytu detalicznego). Jeżeli przed wytoczeniem powództwa przez firmę upłynął termin przedawnienia dochodzonego przez nią roszczenia, wówczas sąd oddali powództwo o zapłatę. Tylko w wyjątkowych przypadkach sąd będzie mógł odstąpić od tej reguły.

Jednakże w sporach między przedsiębiorcami lub między osobami fizycznymi – gdzie nie ma przecież mowy o konsumentach – ta zasada nie znajdzie zastosowania. Ten, kto ma dług zaciągnięty u osoby prywatnej albo związany z prowadzeniem swojej firmy, będzie musiał sam podnieść w sądzie zarzut przedawnienia, aby uchylić się od płatności „przeterminowanego” długu.

Mniej czasu dla wierzycieli

Skróceniu uległ ogólny termin przedawnienia roszczeń – z 10 do 6 lat. Znajdzie on zastosowanie np. do roszczenia o zwrot pożyczki udzielonej w życiu prywatnym (np. między członkami rodziny czy kolegami). Nie uległ zmianie trzyletni termin przedawnia roszczeń związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej (np. o zwrot pożyczki udzielonej między przedsiębiorcami) lub o świadczenia okresowe (np. o czynsz najmu). Trzeba pamiętać, że wiele przepisów szczególnych przewiduje jeszcze krótsze terminy przedawnienia – np. 2 letni dla roszczeń wynikających z umowy o dzieło czy umowy zlecenia.

Nowością, tym razem korzystną dla wierzycieli, jest przesunięcie na koniec roku kalendarzowego momentu, w którym przedawnia się roszczenie (dotyczy to jednak tylko tych długów, których termin przedawnienia wynosi co najmniej dwa lata). Dotychczas trzeba było obliczać, w którym dokładnie dniu dane roszczenie się przedawnia. Według nowych zasad, wierzyciel ma czas na podjęcie czynności zmierzających do jego zaspokojenia aż do 31 grudnia ostatniego roku, w którym biegnie termin przedawnienia. Przykładowo – jeżeli termin płatności faktury za telefon będzie przypadnie na 25.09.2018 r., to według starych zasad roszczenie o zapłatę wynikającej z niej należności byłoby przedawnione już 26.09.2021 r. Jednak zgodnie z nowymi przepisami, roszczenie przedawni się dopiero z chwilą otwarcia szampanów na powitanie 2022 roku.

Skróceniu – również do 6 lat – uległ termin przedawnienia roszczeń stwierdzonych m. in. wyrokami i nakazami sądowymi oraz ugodami zawartymi lub zatwierdzonymi przed sądem. Chodzi przy tym o roszczenia płatne „jednorazowo”. Na dochodzenie zasądzonych alimentów lub renty, jako świadczeń okresowych, wierzyciele nadal mają trzy lata od dnia, w którym dana należność stanie się wymagalna.

Dla wszystkich wierzycieli, którzy zwrotu swoich pieniędzy dochodzili przed sądem, jest to zmiana niekorzystna. Czasami okazuje się, że dłużnik niczego nie ma i nawet komornik nie pomoże wyegzekwować długu. Wtedy nie zostaje już nic innego jak schować tytuł wykonawczy do szuflady i poczekać na lepsze czasy, gdy dłużnik zgromadzi majątek. Według nowych zasad, na otwarcie szuflady z tytułem wykonawczym będzie o cztery lata mniej.

Nie oznacza to jednak, że dług ostatecznie przepadnie w 6 lat po uprawomocnieniu się wyroku czy nakazu. Złożenie wniosku o wszczęcie egzekucji przerywa i zawiesza bieg terminu przedawnienia, który będzie biegł na nowo po uprawomocnieniu się postanowienia komornika o umorzeniu egzekucji z uwagi na jej bezskuteczność. Od tej chwili – do końca roku i przez 6 kolejnych lat będzie można złożyć kolejny wniosek o wszczęcie egzekucji.

Jak była już mowa wcześniej, nowe, skrócone terminy przedawnienia stosuje się także do roszczeń powstałych przed zmianą kodeksu cywilnego – przy czym okres 6 lat liczy się dopiero od dnia jej wejścia w życie, czyli 9 lipca 2018 r. Jednak „po staremu” przedawnią się te z długów, które według starych zasad uległyby 10-letniemu przedawnieniu do końca 2024 r.

Tekst artykułu dostępny jest również online w portalu Wrocławianin.info TUTAJ 

 

 

images

 

 

gfp_kancelaria_jpg